Co o mnie wiesz? - Megan Miranda


Co o niej wiemy? Emmy mieszka z Leah od niedawna. Obie zdecydowały się porzucić gwar wielkiego miasta, który nie raz wpędził je w kłopoty i wynajęły domek w pobliżu jeziora w odległej od Bostonu Pensylwanii. Kobiety chciały zacząć życie od nowa i taka lokalizacja wydawała im się najlepszym możliwym rozwiązaniem. Cisza i spokój małego miasteczka miały ukoić ich postrzępione nerwy. Sielanka nie trwała jednak długo. 

Leah poznała Emmy tuż po studiach, gdy ta zaoferowała jej wspólny wynajem mieszkania za kusząco niską cenę. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, prawda? Chociaż ich drogi szybko się rozeszły, bo Emmy wyjechała na parę lat z Korpusem Pokoju, los nie pozwolił im o sobie zapomnieć. Ponowne spotkanie w barze po ośmiu latach sprawiło, że dawna przyjaźń odżyła, a kobiety postanowiły razem wyjechać. Chociaż żyły pod jednym dachem, odmienne godziny pracy uniemożliwiały im spotkania. Kobiety mijały się tylko w drzwiach i często nie miały czasu na wymianę zdań dłuższą niż parę minut. Leah przyzwyczajona do tego, że jej współlokatorka żyje własnym życiem, dopiero po paru dniach zauważa, że Emmy w ogóle nie wraca do domu. Jej strach o przyjaciółkę potęguje informacja, że w okolicy znaleziono młodą kobietę – ofiarę napaści. Kiedy nieznajoma Bethany walczy o życie w szpitalu, Leah zabiega o zainteresowanie policji sprawą zaginięcia. Jej zdenerwowanie sięga zenitu, a fakt, że prawdopodobnie nikt oprócz niej nigdy nie widział Emmy, tylko pogarsza sprawę.

Emmy lubiła koty. Lubiła też stare drewniane chatki, ganek z bujanym fotelem, wódkę i grę w rzutki (przy wódce, rzecz jasna) oraz przeznaczenie.

Typowy motyw?

Leah jest dziennikarką, która z powodu problemów w pracy, jest zmuszona zmienić dotychczasowy styl życia. Zatrudnia się jako nauczycielka w małej mieścinie. Jest obca w nowym miejscu. Zżyta społeczność patrzy na nią, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, nieprzychylnym okiem. Wyjazd w nieznane miejsce to bardzo często wykorzystywany w literaturze i filmie motyw. Szczególnie dobrze wydaje się pasować do thrillerów, w których jednym z ważniejszych wyznaczników sukcesu dzieła, jest to, czy odbiorca odczuwa niepokój, obcując z nim. W tym wypadku wszechogarniający strach nie daje o sobie zapomnieć nawet po odłożeniu książki na półkę. Autorka przekazuje nam historię wartą zapamiętania, a zdawałoby się oklepany motyw wyjazdu na prowincję jest idealnie wkomponowany w fabułę. 

W takie poranki jak ten wciąż tęskniłam za miastem, choć początkowo miałam nadzieję, że zapach natury, urok drewnianej chatki z fotelem bujanym i obietnica nowego początku zrobią swoje. Łaknęłam miasta, tak jak rankiem łaknę pierwszego łyka kawy, tak jak wyczekuję dalszego ciągu opowieści albo widoku własnego nazwiska na okładce książki.

Czy ludzkiej pamięci można zaufać?

Już opis na tylnej stronie okładki sugeruje, że główna bohaterka będzie musiała zmierzyć się z własną psychiką, by odkryć rozwiązanie zagadki zniknięcia przyjaciółki. Czyż można całkowicie wierzyć swojej pamięci, gdy ta uznaje za pewne istnienie osoby, która nie zostawiła po sobie żadnych śladów? Czy wspomnienia o niej są prawdziwe, jeśli nikt nie może ich potwierdzić? To, co wydawało się Leah charakterystyczne dla Emmy, jak niechęć do posiadania telefonu komórkowego, czy brak stałej pracy, teraz wydaje się jej podejrzane. Kobieta nie jest w stanie nawet pokazać policji, jak wygląda jej przyjaciółka, bo nie ma ich wspólnych zdjęć. Czas mija nieubłaganie, a Leah boi się coraz bardziej. Nie tego, że Emmy mógł skrzywdzić ten sam człowiek, co Bethany. Nie – Leah boi się, że jej przyjaciółka nigdy nie istniała, a ona nie może nawet ufać własnemu umysłowi.

To było tak oczywiste kłamstwo i tak wyrachowane, że z pewnością pomyślała, że ją przejrzałam, ale nie chciałam drążyć.
Nie jestem tym, za kogo mnie masz.
Nie powiem ci.

Nieprzewidywalność

Od thrillerów oczekujemy nieoczywistego zakończenia i zwrotów akcji, które sprawiają, że czytelnik nie jest w stanie oderwać się od książki. Oba warunki spełnia nowa powieść Megan Mirandy. Autorka już od pierwszych stron stara się nas przekonać, że fabuła zmierza do bardzo oczywistego zakończenia. W pewnym momencie zaczynamy wierzyć, że nie ma innego możliwego rozwiązania tej zagmatwanej  historii. Okazuje się jednak, że pisarka zgrabnie usiłuje ukryć przed czytelnikiem to, co najważniejsze. Naszą uwagę przykuwają zupełnie nieistotne szczegóły, które okazują się być częścią zupełnie innej układanki, niż wcześniej przypuszczaliśmy. Genialne zakończenie długo nie daje o sobie zapomnieć. Historia Leah pozostaje w naszym umyśle na długo po jej przeczytaniu, a to jeden z najważniejszych wyznaczników kunsztu pisarza.

Żądamy zamkniętego koła, dokończonej historii. Czasami nie ma zakończenia. Ale o tym nikt nie chce mówić. To nas skłania do fabrykowania dalszego ciągu i składania kawałków układanki na siłę, aż się dopasują.

Mniej znaczy więcej

W tej książce nie ma zbędnych bohaterów. Albo ktoś jest ważną postacią, albo w ogóle go nie ma. Ci, których losy nie wpływają na rozwój fabuły, nie są przez autorkę obdarzani imieniem i nazwiskiem. Świadczy to o dokładnym planie, który pisarka musiała stworzyć w swoim umyśle, tworząc tę książkę. Jeśli bohater ma coś do powiedzenia, warto się nad nim pochylić i autorka dobrze o tym wie, ale w innych przypadkach należy opisać go mniej szczegółowo. Ten prosty zabieg ułatwia czytelnikowi zorientowanie się w świecie przedstawionym. Nic tak nie denerwuje, jak zbyt wiele imion i danych do zapamiętania, szczególnie, jeśli ich posiadacze nie mają wpływu na dalsze losy głównych bohaterów. Tu mamy do czynienia z tekstem, w którym pisarz nie przekazuje nam zbędnych faktów, a po prostu skupia się na tym, co najważniejsze. 

Czasami odpowiedzią jest to, co przemilczane. Czasami kryje się za tym cała historia.

Czy Bethany obudzi się ze śpiączki? Co jest nie tak z mieszkańcami miasteczka i uczniami Leah? Co połączy główną bohaterkę i policjanta, prowadzącego śledztwo? A przede wszystkim – kim była (jeśli w ogóle była) Emmy? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w nowej książce Megan Mirandy, której premiera zbliża się wielkimi krokami! 

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak za możliwość przedpremierowego zrecenzowania powieści. Książki, które wyfruwają spod Waszych skrzydeł, nigdy nie zawodzą oczekiwań czytelnika!

https://www.wydawnictwoznak.pl/ksiazka/Co-o-mnie-wiesz/8608 - tu znajdziecie więcej informacji o książce.

Komentarze

Popularne posty