Prosty układ - K. A. Figaro



Historia zaczyna się bardzo typowo. Młoda, ale niezbyt pewna siebie dziewczyna poznaje nieprzyzwoicie bogatego i przystojnego mężczyznę. Jak to zwykle bywa młoda studentka z dużą rezerwą podchodzi do nowej znajomości. Nie jest przekonana, co do intencji mężczyzny, a on wydaje się być zbyt natarczywy, by myśleć o niej w innych kategoriach niż jako o znajomości na jedną noc. 

Łucja właśnie kończy studia licencjackie i po wykańczających egzaminach wraca do rodzinnego miasteczka. Za namową przyjaciółki postanawia zrezygnować z wieczoru w gronie rodzinnym i spędzić go w pobliskim barze. Już przy wejściu dziewczyna spotyka Dymitra – wysokiego i niesamowicie pewnego siebie mężczyznę, który od początku znajomości kieruje w jej stronę niedwuznaczne propozycje. Dziewczyna wścieka się na niego i postanawia opuścić lokal. Mówi się, że od nienawiści do miłości jeden krok i właśnie tak było w tym przypadku. Dymitr pod wpływem chwili postanawia odprowadzić Łucję do postoju taksówek. Ich spotkanie kończy się pocałunkiem, który oboje będą długo wspominać. 

Staliśmy pod wiaduktem i całowaliśmy się jak para nastolatków. Czemu się nie broniłam? Nie znam odpowiedzi. Co gorsza, podobało mi się to.

A mogło być tak pięknie…

Motyw stary jak świat i prosta historia do przeczytania w wolnym czasie. Czy to w ogóle może się nie udać? Niestety okazuje się, że sam pomysł nie wystarczy. Chociaż tego typu historie zawsze są przewidywalne, mimo wszystko liczyłam na coś lepszego. Największym minusem tej powieści jest sposób w jaki została napisana. Sam zamysł może nie jest nowatorski, bo przecież Kopciuszków i książąt z bajki, czy też jak wolicie Anastasi Stelle i bogatych biznesmenów, mamy pod dostatkiem, ale nie zmienia to faktu, że główny motyw można uznać za chwytliwy. Związki na zasadzie przyjaźni z korzyściami coraz częściej pojawiają się w powieściach i jeśli są ciekawie opisane, nie mam nic przeciwko nim. Niestety nie mogę tego powiedzieć o tej książce. Niesamowicie przeszkadzał mi sposób, w jaki zbudowane były zdania (Nigdy nienawidziłam palić). Powtórzenie jednego wyrazu zdarzało się tu nagminnie (Nie prosiłam ich o pieniądze, przecież i tak mnie utrzymywali, byłoby mi głupio o nie prosić), a niektóre fragmenty musiałam przeczytać dwa razy, żeby zrozumieć, co autor miał na myśli. 

Czy było gorąco?

Jeśli liczyliście na to, że powieść będzie tętnić dzikim erotyzmem, jak głosi napis na okładce, niestety przykro mi to mówić, ale przeliczyliście się. Fragmenty, dotyczące intymnych relacji pary nie były gorące. Prawdę mówiąc, nie było nawet ciepło. Tak jak w przypadku innych opisów w książce, zabrakło tu pochylenia się nad szczegółami. Z pozoru nic nie znaczące wprowadzenia, dygresje na temat wyglądu pomieszczeń i ludzi, dają książce bardzo dużo. Lepiej się ją czyta i odbiorca jest w stanie bardzo dokładnie wyobrazić sobie sytuację, w której znajduje się bohater. Tu tego zabrakło, a wszystko działo się zbyt szybko, by czytelnik mógł wczuć się w rolę głównej bohaterki i poczuć to, co ona. 

Złapał mnie bez pytania za ramiona i złożył na moich ustach pocałunek, namiętny, taki, że aż kolana miękły. Miałam nadzieję, że mnie przytrzyma, kiedy skończy, bo obawiałam się, że mogę upaść.

Tajemnicza postać

Już w pierwszym rozdziale główna bohaterka wspomina o swoim byłym chłopaku – Arturze. Tak naprawdę wiemy o związku z nim tylko to, że był nieudany. To przez niego Łucja zdecydowała się na wyjazd na studia do Warszawy. Prawdę mówiąc, to także nie jest dla mnie do końca zrozumiałe – gdyby nadal byli razem zamierzała zostać w miasteczku na zawsze i zrezygnować ze studiowania? W każdym razie związek tych dwojga skończył się tragicznie ze względu na liczne kłamstwa chłopaka. Przyznam, że liczyłam na rozwinięcie tego wątku w dalszej części powieści, zwłaszcza, że średnio co kilkadziesiąt stron główna bohaterka lub jej znajomi wspominali o tym, że tamto doświadczenie zniechęciło Łucję do zawierania nowych znajomości. Jak pewnie się domyślacie, historia Artura została przemilczana, a ja chyba nigdy nie dowiem się, czemu para się rozstała.

Nie było sensu rozpamiętywać tego, co wydarzyło się dawno temu. Chociaż to właśnie przez niego postanowiłam stąd wyjechać. Byłam szczęściarą, że wszystko się sypnęło. Artur grał przede mną kogoś, kim w ogóle nie był. Wykorzystywał na każdym kroku, a ja głupia w to brnęłam. Na samo wspomnienie robi mi się niedobrze.

Ach te argumenty!

Mogłabym się rozpisać na temat specyfiki osobowości głównych bohaterów, ale to byłby materiał na znacznie dłuższy tekst niż te, które tu publikuję. Zamiast tego, chciałabym skupić się na wymianach zdań między Łucją i Dymitrem. Ze względu na wybuchowe charaktery obojga i łączący ich specyficzny układ, kłótnie wybuchały niemalże przy każdym spotkaniu tej pary. Niestety nie były one pożądanym urozmaiceniem fabuły, a raczej wymianą zdań z argumentami typu: „nie, bo nie” i tekstami takimi, jak: „chyba ty”. Wydaje mi się, że nie wymaga to dodatkowego komentarza.
- Super. Przyjadę po ciebie.
- Nie trzeba.
- Trzeba.
- Zwariowałeś?
- Czekaj na mnie.
- Ani mi się śni :)
- Widzimy się za godzinę.

Zakończenie maybe?

Z chęcią dowiedziałabym się, jak rozstrzygnął się konflikt między parą kochanków. Niestety książka została przerwana niemalże w pół zdania. Wiem, że to typowy chwyt marketingowy, ale tutaj żaden wątek nie został rozwiązany. Mało tego, pod koniec książki wiele czynników wskazuje na pewną rzecz, ale autorka nie daje nam żadnych wskazówek, czy ona rzeczywiście się stanie. Właśnie dlatego jestem pewna, że Prosty układ doczeka się kontynuacji, a ja sięgnę po nią z dwóch powodów. Po pierwsze, chcę wiedzieć, czy Łucja i Dymitr będą razem, a po drugie – liczę, że druga część będzie lepsza.

Z oczu poleciała niekontrolowana łza, którą otarłam nadgarstkiem. Kiedy wyjrzałam przez wizjer, już go nie było.

Bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal i Wydawnictwu Lipstick books za możliwość zrecenzowania powieści! Mam nadzieję, że jej kontynuacja kompletnie zmieni moje podejście do Prostego Układu i będę dumna z tego, że mam ją na półce!

/@rutynowa


Komentarze

Popularne posty