50 twarzy Tindera - Joanna Jędrusik
Czym jest Tinder wie pewnie osiemdziesiąt procent
społeczeństwa. To wystarczy, bo reszta pewnie i tak nie byłaby zainteresowana
szukaniem miłości w Internecie. Ale czym jest życie po Tinderze? Czy da się
wyrwać z karuzeli randek z nieznajomymi i tak po prostu przestać korzystać z
tej aplikacji? Jaki wpływ ma na ludzi życie z dnia na dzień i czy miłość
istnieje – na te pytania stara się odpowiedzieć ten oryginalny tekst.
Z dnia na dzień, główna bohaterka przeistacza się z
żony siedzącej przed telewizorem w za dużej piżamie w seksowną singielkę na
wysokich obcasach i w koronkowej bieliźnie. Zdrada męża, do którego po paru czuła
raczej przywiązanie, niż prawdziwą miłość, wyznacza dla niej nie tylko datę
rozwodu, ale także początek nowego życia… z aplikacją w tle.
Po rozwodzie wszystko się skończyło i stanęłam
twarzą w twarz z dziesiątkami facetów. I nagle zdziwienie. Podobam się im!
Nie dla dzieci i…

Zawsze wstawiam też dużo informacji odsiewających: „głosowałeś
na PIS/jesteś rasistą/maniakiem crossfitu – przewiń w lewo”
Nie do końca Ikea
Po pierwszych akapitach, a także opiniach w
Interecie, byłam przygotowana na lekturę książki trochę innego typu. Napis na
tylnej części okładki sugeruje nam, że źródeł należy szukać u Bridget Jones, a
okazuje się, że ten trop jest chyba zupełnie absurdalny. Historię bohaterki tej
książki łączy z Brytyjką chyba tylko fakt, że obie są kobietami. Spodziewałam
się też drugiego Pokolenia Ikea, ale i ten pomysł okazał się fałszywą wskazówką.
Owszem, w powieściach Piotra C. też mamy do czynienia z dygresjami na temat
społeczeństwa, ale w 50. twarzach Tindera zdecydowanie brakuje fabuły. Miałam
wrażenie, że cała książka jest jednym wielkim nawiasem, w którym autorka
komentuje otaczającą ją rzeczywistość. Tyle tylko, że ten nawias praktycznie
się nie domyka. Zakończenie historii, nieco przesadzonej moim zdaniem pod
względem liczby kochanków bohaterki, nie wyjaśnia nam praktycznie niczego.
Wracamy do punktu wyjścia, ale bez konkretnych przemyśleń na temat zmiany,
która zaszła w życiu kobiety. Czyta się to przyjemnie, ale tylko do pewnego
momentu, bo zdecydowanie brakuje tu realizmu.
Jak masz depresję, a chcesz mieć jeszcze większą,
załóż konto na Tinderze. Tak jak ja na początku.
Polemizowałabym

Narkotyki. Dopalacze, proszki, kryształki, tabletki,
kartoniki i tak dalej. Od razu zaznaczam, że nie będę zaliczać do nich
marihuany. Dla mnie jest ona używką taką samą jak papierosy i alkohol, tylko
zdecydowanie mniej szkodliwą.
Powieść Joanny Jędrusik, jak podkreślałam już wcześniej, trafi tylko do
określonej grupy odbiorców i jeśli myślicie, że możecie do niej należeć – próbujcie
śmiało! Natomiast jeśli nachodzą Was choćby minimalne wątpliwości – polecam poszukać
innej lektury.
/@rutynowa
https://czytampierwszy.pl/50-twarzy-tindera-p-435.html – TU ZNAJDZIECIE INFORMACJE O KSIĄŻCE
Komentarze
Prześlij komentarz