50 twarzy Tindera - Joanna Jędrusik
Czym jest Tinder wie pewnie osiemdziesiąt procent
społeczeństwa. To wystarczy, bo reszta pewnie i tak nie byłaby zainteresowana
szukaniem miłości w Internecie. Ale czym jest życie po Tinderze? Czy da się
wyrwać z karuzeli randek z nieznajomymi i tak po prostu przestać korzystać z
tej aplikacji? Jaki wpływ ma na ludzi życie z dnia na dzień i czy miłość
istnieje – na te pytania stara się odpowiedzieć ten oryginalny tekst.
Z dnia na dzień, główna bohaterka przeistacza się z
żony siedzącej przed telewizorem w za dużej piżamie w seksowną singielkę na
wysokich obcasach i w koronkowej bieliźnie. Zdrada męża, do którego po paru czuła
raczej przywiązanie, niż prawdziwą miłość, wyznacza dla niej nie tylko datę
rozwodu, ale także początek nowego życia… z aplikacją w tle.
Po rozwodzie wszystko się skończyło i stanęłam
twarzą w twarz z dziesiątkami facetów. I nagle zdziwienie. Podobam się im!
Nie dla dzieci i…
Ta książka ma bardzo sprecyzowane przez autorkę
grono odbiorców. Jestem pewna, że osoba, która sięgnie po nią przypadkowo, a
nie będzie głównym targetem tej pozycji, równie szybko pożałuje swojej decyzji
i odłoży ją na półkę. Nie będę rozwodzić się tu nad tym, co ja myślę o niej pod
względem ideologicznym, bo jest to pozycja na tyle kontrowersyjna, że wymaga
raczej chłodnego spojrzenia z zewnątrz i oceny nieangażującej emocji
recenzenta. Krótko mówiąc, jeśli rażą Was wyraziste sceny seksu, chociaż
szczerze mówiąc nie są one tu zbytnio rozbudowane, albo wyznajecie bardzo
konserwatywne zasady i nie zamierzacie się ich wyrzekać – nie jest to książka
dla Was. Autorka pisze dla osób o poglądach takich, jakie sama posiada i jestem
skłonna stwierdzić, że jest to jedna z niewielu sytuacji, w których
rzeczywiście opowieść przekazuje nam autor, a nie narrator. Jest tu dużo
krytyki społeczeństwa ze wszystkimi jego przywarami, a każdy kolejny rozdział to
ukłon w stronę innego problemu współczesnego świata, który autorka uważa za
godny poruszenia.
Zawsze wstawiam też dużo informacji odsiewających: „głosowałeś
na PIS/jesteś rasistą/maniakiem crossfitu – przewiń w lewo”
Nie do końca Ikea
Po pierwszych akapitach, a także opiniach w
Interecie, byłam przygotowana na lekturę książki trochę innego typu. Napis na
tylnej części okładki sugeruje nam, że źródeł należy szukać u Bridget Jones, a
okazuje się, że ten trop jest chyba zupełnie absurdalny. Historię bohaterki tej
książki łączy z Brytyjką chyba tylko fakt, że obie są kobietami. Spodziewałam
się też drugiego Pokolenia Ikea, ale i ten pomysł okazał się fałszywą wskazówką.
Owszem, w powieściach Piotra C. też mamy do czynienia z dygresjami na temat
społeczeństwa, ale w 50. twarzach Tindera zdecydowanie brakuje fabuły. Miałam
wrażenie, że cała książka jest jednym wielkim nawiasem, w którym autorka
komentuje otaczającą ją rzeczywistość. Tyle tylko, że ten nawias praktycznie
się nie domyka. Zakończenie historii, nieco przesadzonej moim zdaniem pod
względem liczby kochanków bohaterki, nie wyjaśnia nam praktycznie niczego.
Wracamy do punktu wyjścia, ale bez konkretnych przemyśleń na temat zmiany,
która zaszła w życiu kobiety. Czyta się to przyjemnie, ale tylko do pewnego
momentu, bo zdecydowanie brakuje tu realizmu.
Jak masz depresję, a chcesz mieć jeszcze większą,
załóż konto na Tinderze. Tak jak ja na początku.
Polemizowałabym
W tym tekście wstępują bardzo silne kontrasty i
granice między dobrem a złem. W niektórych przypadkach są one dla mnie niestety
niezrozumiałe i przerysowane. Autorka za cel stawia sobie przekraczanie granic.
Mimo wszystko, za dużo dzieje się tu w warstwie poglądowej, którą przekazuje
książka, a za mało we wcześniej wspomnianej już kwestii fabularnej. Niektóre
fragmenty szokują – jednych czytelników mniej, innych bardziej, ale jednak nie
jest to lektura dla ludzi o przeciwnych przekonaniach i do tego słabych
nerwach.
Narkotyki. Dopalacze, proszki, kryształki, tabletki,
kartoniki i tak dalej. Od razu zaznaczam, że nie będę zaliczać do nich
marihuany. Dla mnie jest ona używką taką samą jak papierosy i alkohol, tylko
zdecydowanie mniej szkodliwą.
Powieść Joanny Jędrusik, jak podkreślałam już wcześniej, trafi tylko do
określonej grupy odbiorców i jeśli myślicie, że możecie do niej należeć – próbujcie
śmiało! Natomiast jeśli nachodzą Was choćby minimalne wątpliwości – polecam poszukać
innej lektury.
/@rutynowa
https://czytampierwszy.pl/50-twarzy-tindera-p-435.html – TU ZNAJDZIECIE INFORMACJE O KSIĄŻCE
Komentarze
Prześlij komentarz