Czerwony lód - Małgorzata Radtke
Sierżant Szadurski nie ma
łatwego życia. Jego związek się rozpadł, a jedyną kochanką, z którą spędza noce
pozostaje komenda. Czasem pojawia się także na miejscach zbrodni, aby zbadać
okoliczności morderstw. To ostatnie zostało wykonane z zimną krwią. Wyjątkowo
zimną, bo ofiara została znaleziona w chłodni zakładu produkującego mrożonki.
Czy mimo zawirowań w życiu osobistym Szademu uda się rozwikłać zagadkę
tajemniczego zabójstwa?
Pracownicy fabryki, a
także dyrekcja zagranicznej firmy zdecydowanie utrudniają naszemu bohaterowi pracę
swoim zachowaniem. Wszyscy składają fałszywe zeznania lub zatajają istotne dla
policjantów fakty. Wydaje się, że śledztwo kompletnie nie ma sensu, bo nawet
nagrania z monitoringu nie zostały zapisane… Ale nie ma mowy o zamknięciu tego
dochodzenia. Nie, kiedy na służbie jest Szady – prawdopodobnie najbardziej
brawurowy, ale przy tym niezwykle skuteczny. policjant, jakiego znacie.
To śledztwo to żart.
Wszędzie romanse, jak w „Modzie na sukces”, aż ciężko się połapać, kto i z kim
sypiał. Jednego dnia się nienawidzą, drugiego kochają, trzeciego zabijają.
Kryminały w niełasce
Nie da się zaprzeczyć, że
ostatnimi czasy zdecydowanie większą popularnością, niż wspomniany gatunek,
cieszą się thrillery. Czy to tylko chwilowa moda na jeszcze silniejsze emocje?
Trudno powiedzieć, ale faktem jest, że czytelnicy coraz rzadziej sięgają po ulubiony
gatunek Agathy Christie. Małgorzata Radtke próbuje przełamać tę złą passę jako
autorka pierwszego kryminału od Wydawnictwa WasPos. W jej książce znajdziemy
krew, morderstwo, spisek i walczącego ze złem bohatera, który poświęca
wszystko, nawet życie prywatne, aby ukarać sprawcę przestępstwa. Ale czy to
wystarczy, aby powieść stała się bestsellerem?
Tam szerzy się dwulicowość
i chciwość. Romanse, skargi i zdrady są na porządku dziennym. (…) To inny
świat. Niby firma francuska, ale takiego burdelu dawno nie widziałem.
Dzieje się!
Zdecydowanie nie jest to
książka, której zakończenie odgadniecie już po kilku stronach, czy nawet
rozdziałach. Prawdę mówiąc, ja do końca nie wiedziałam, co tak naprawdę
wydarzyło się w fabryce mrożonek w czasie tej feralnej nocy. Dzieje się tu
tyle, że momentami miałam mętlik w głowie i nie kojarzyłam, kto jest kim.
Oczywiście nie dało się z nikim pomylić żywiołowego głównego bohatera, ale
prawdę mówiąc pracownicy fabryki i ochroniarze zlewali mi się momentami w jedną
całość i nie potrafiłam oddzielić historii jednej bohaterki od życiorysu
drugiej. W ogólnym rozrachunku nie wpłynęło to znacząco na moją ocenę książki i
uważam ją za całkiem interesujący kryminał.
Złapałem się pod żebrami.
Nie byłem pewien, czy moje ciało zalewał pot czy krew. Ale bolało. Bolało tak
bardzo, że zabrakło mi tchu. I znowu nie wiedziałem, co bardziej bolało.
Rozerwane serce, czy gojące się rany.
Inspiracje?
Już od początku lektury
nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że Szady (komisarz Szadurski) jest postacią
inspirowaną bohaterem, stworzonym przez Zygmunta Miłoszewskiego – Teodorem Szackim.
Choćby powiązanie między nimi miało się kończyć na podobnie brzmiących nazwiskach,
nie mogę o nim nie wspomnieć. Obaj bohaterowie zajmują się bowiem walką z
trudnymi do rozwikłania sprawami i cechuje ich brawura, która przykuwa uwagę
czytelników. Oczywiście nie sugeruję, że jest to świadome nawiązanie autorki, a
tylko zwracam uwagę na to, co może zauważy część z Was podczas lektury.
Podczas opatrywania rany
nawet na mnie nie spojrzała, chociaż wiedziała, jak bardzo uwielbiam jej oczy.
Brązowe, błyszczące w słońcu – migoczące zielenią podobną do kwitnącej zatoki.
Trzy razy tak?
Może dwa. Spotkanie z tą
powieścią było przyjemne i chociaż nie jest to może książka mojego życia,
chętnie sięgnę po kolejne tomy przygód komisarza, który nie boi się niczego.
Wszystkie wątki, które rozpoczęła autorka, zostały zgrabnie zakończone, więc
nie musicie się bać, że pytania bez odpowiedzi będą dręczyć Was po lekturze tej
książki. Jedyną drobnostką, która zastanawia mnie po przeczytaniu tej książki
jest zapis nazw własnych zastosowany przez autorkę. W cytacie poniżej
zamieszczam oryginalną pisownię nazwy geograficznej małą literą. Taka sama
sytuacja dotyczyła także nazwy znanego przez wszystkich trunku w czarnej butelce.
Nie jestem w stanie stwierdzić, czy było to zabieg celowy, niedopatrzenie
edytora tekstu, czy błąd, który nie został poprawiony w egzemplarzu
recenzenckim. Nie uważam go jednak za czynnik dyskryminujący tę pozycję, więc
śmiało zapoznajcie się z nią! Jeśli lubicie czytać kryminały, polecam sięgnąć
po tę powieść, aby wyrobić sobie własne zdanie i miło spędzić czas na urlopie.
Usiadłem na leżaku, nogi
oparłem na drewnianej balustradzie. Z tej strony miałem dobry widok na zatokę i
półwysep helski. Żałowałem tylko, że do kawy nie zapalę. Po co ja to rzuciłem…?
Serdecznie dziękuję Pani
Małgorzacie Radtke i Wydawnictwu WasPos za możliwość zrecenzowania powieści.
Już czekam na kolejną część przygód sympatycznego policjanta!
/@rutynowa
https://www.empik.com/czerwony-lod-radtke-malgorzata,p1228738137,ksiazka-p?gclid=CjwKCAjwg-DpBRBbEiwAEV1_-IeXQaWtnm_y2dpgamutqk5B7BKz57mU5b7aDcjvkVi3uoelmuXxTRoCIygQAvD_BwE&gclsrc=aw.ds
– tu możecie zamówić książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz