Pięć razy rak czyli kolekcjoner mimo woli - Antoni Włodzimierz Piotrowski
Mimo rozwoju medycyny i licznych badań nad lekami,
rak pozostaje jedną z chorób-katów. Boimy się go, bo jest nieprzewidywalny, a
każdemu z nas kojarzy się tylko z jednym i niestety nie jest to cudowne
ozdrowienie. Autor książki Pięć razy rak swoją historią udowadnia nam, że nauka
jednak nie jest bezsilna w walce z tym trudnym przeciwnikiem, a prawdziwa wiara
w lepsze jutro może zmienić nasze życie.
Autor, a zarazem narrator książki, przybliża czytelnikowi
nie tylko to, ja wyglądało jego spotkanie z chorobą, ale także zwraca naszą
uwagę na realia polskich szpitali. Opowiada o wizytach lekarskich, przyjmowaniu
chemii w sali pełnej ludzi w różnych stadiach choroby. Nie jest to jednak historia przepełniona goryczą. Pan Antoni nadal wierzy w Opatrzność i nie
poddaje się ufając, że na tym świecie czeka go jeszcze wiele dobrego.
Podczas rozmów z lekarzami onkologami okazało się,
iż nie jestem wyjątkiem, gdyż podobnych „kolekcjonerów” jest więcej. Fakt ten
daje nadzieję chorym na raka i pokazuje, iż mimo śmiertelnego zagrożenia można
żyć – i to w zupełnie niezłej kondycji.
To nie książka dla mnie…
Często podświadomie odrzucamy książki, w których
wiele mówi się o bólu i cierpieniu, szczególnie, jeśli są to teksty oparte na
faktach. Przyznaję, że miałam obawy, sięgając po ten pamiętnik chorego. Przede wszystkim,
bałam się zbyt szczegółowych i działających na wyobraźnię opisów, które
uważałam za typowe dla takich tytułów. Na szczęście autor, pisząc tę książkę,
skoncentrował się na podnoszeniu na duchu nie tylko chorych, ale w ogólne
wszystkich czytelników. Swoim tekstem udowodnił, że nadzieja nie umiera nigdy,
nawet w obliczu mrożącej krew w żyłach diagnozy.
Nawet najgroźniejsze nowotwory złośliwe są obecnie
pomyślnie leczone. Istotny jest również fakt, iż w wielu przypadkach kondycja
pacjentów po wyjściu z choroby niewiele odbiega od kondycji ludzi zdrowych.
Wiara i wysiłek
Autor wspomnień nie ukrywa, że dużą rolę w jego
życiu odgrywa „Boża opieka”. Niezależnie od przekonań czytelników, jest to
świadectwo faktu, że nasze życie nigdy nie kończy się na chorobie. Zawsze
pozostaje coś, na co można mieć nadzieję i bez względu na to, czy jest to boża
opatrzność, czy niezawodna przyjaźń,
należy korzystać z niej i cieszyć się każdym dniem. Oprócz tego, autor
przyznaje, jak bardzo własny wysiłek
pomógł mu w walce z chorobą. Dzielnie poddawał się koniecznym operacjom,
chemioterapii, a także wszelkim badaniom, ale przede wszystkim – na zawsze
zmienił swój styl życia.
Zastanówmy się, na czym ma polegać walka z rakiem.
Nasz bezpośredni wpływ ogranicza się głównie do psychicznego nastawienia na
chęć pokonania choroby, wypełniania zaleceń lekarskich oraz unikania
wszystkiego, co miałoby wpływ na jej rozwój.
Optymizm jest lekarstwem na wszystko
Przyznam, że podczas lektury tej krótkiej, bo zaledwie
czterdziestostronicowej książeczki, na moich ustach kilka razy pojawił się
szczery uśmiech. Ogromny optymizm i wiara w lepsze jutro, które biją od słów
autora, są widoczne już od pierwszych stron wspomnień. Szczególnie spodobał mi
się fragment, w którym autor opisywał zmiany, jakie zaszły w jego diecie, gdy
zaczął się interesować zdrowym stylem życia. Pan Antoni bez wahania stał się
bowiem hodowcą kóz, aby móc żywić się przetworami mlecznymi, które według badań
zmniejszają ryzyko nowotworów. Czyż to nie piękna historia? A jakie zadowolone
muszą być kozy, które mają tak dobrego właściciela!
Korzystając z moich możliwości terenowych, zostałem
hodowcą kilku mlecznych kóz z przeznaczeniem na własne potrzeby. Po opanowaniu
chałupniczej metody produkcji sera stał się on niemal codziennym składnikiem
diety (…).
To nie będzie pełna smutku opowieść o człowieku, który się poddał. Jeśli szukacie pamiętnika osoby, która w sposób świadomy walczyła z chorobą i nawet nie przeszło jej przez myśl, żeby się poddać - polecam Wam tę pozycję!
/@rutynowa
https://ksiegarnia.borgis.pl/pl/p/Piec-razy-rak-czyli-kolekcjoner-mimo-woli/92
– TUTAJ ZNAJDZIECIE INFORMACJE O KSIĄŻCE.
Komentarze
Prześlij komentarz